55 proc. Polaków na swoim przykładzie zauważyło, że w czasie pandemii koronawirusa nastąpiło natężenie wysyłki fałszywych wiadomości służących wyłudzeniu ich danych osobowych. Jeszcze większy odsetek uważa, że teraz jest bardziej narażona na ich utratę. Sami jednak niewiele robią, aby je chronić. Tak wynika z badań przeprowadzonych na zlecenie Krajowego Rejestru Długów. Sytuację komentuje ekspert serwisu ChronPESEL.pl.
Z przeprowadzonego przez IMAS International tuż przed Wielkanocą sondażu wynika, że co ósmy Polak otrzymał w okresie trwającej epidemii podejrzanego SMS-a lub e-maila. Najczęściej były to prośby o kliknięcie w umieszczony w wiadomości link (42% badanych) lub otworzenie załącznika (44% ankietowanych). Zastosowanie się do takiej prośby prawdopodobnie równałoby się z instalacją wirusa lub złośliwego oprogramowania, które umożliwiłoby przestępcom dostęp do naszych danych. Te mogą być wykorzystane potem na przykład do wyłudzenia kredytu albo zakupu sprzętu elektronicznego. Czasem jednak oszuści od razu wyciągają rękę po nasze pieniądze. 25% podejrzanych wiadomości zawierała bowiem bezpośrednią prośbę o wykonanie określonej płatności.
Polacy pewni siebie
Przestępcy od zawsze starają się wykorzystać bieżące tematy społeczne, które angażują ludzi do tego, by zarobić na ich emocjach. Nie inaczej jest tym razem. Jak wynika z badania, 84% Polaków jest żywo zainteresowana tym, co media komunikują na temat epidemii koronawirusa. 61% z nich szuka też informacji na własną rękę. Oszuści chcą wykorzystać to, że jest to obecnie temat numer jeden na świecie. Dlatego od momentu pojawienia się pierwszych przypadków zachorowań w Polsce jesteśmy zalewani pojawiającymi się w sieci ofertami kupna produktów, które mają nas uchronić przed COVID-19. Najpopularniejsze są specjalne „antywirusowe” maseczki, szczepionki i suplementy rzekomo hamujące rozwój choroby. Przestępcy liczą na to, że nieostrożni internauci ujawnią w ten sposób informacje, takie jak imię i nazwisko, numer PESEL lub adres domowy, które będzie można potem wykorzystać.
– Musimy wszyscy cały czas ostrzegać i edukować społeczeństwo na temat ochrony danych osobowych. Szczególnie teraz w okresie pandemii. Dobrze, że zajęły się tym również władze państwowe. Prokuratura Krajowa powołała specjalną grupę odpowiedzialną za monitorowanie wszystkich incydentów i przestępstw gospodarczych związanych z koronawirusem w Polsce, a Ministerstwo Cyfryzacji wspólnie z NASK, UKE i największymi telekomami uruchomiło rejestr stron pishingowych. W tej sprawie musimy trzymać wspólny front – mówi Bartłomiej Drozd, ekspert serwisu ChronPESEL.pl.
Te działania już angażują internautów. Jak donosi CERT Polska, w pierwszym tygodniu od momentu uruchomienia portalu, lista ostrzeżeń przed przestępczymi stronami została pobrana ponad 60 tysięcy razy. Wydawać by się mogło jednak, że ta liczba powinna być dużo wyższa. Może to wynikać ze zbytniej pewności siebie użytkowników Internetu.
Jak wynika z przeprowadzonego przez IMAS International badania, 60% Polaków deklaruje, że jest świadoma tego, że w czasie epidemii są bardziej narażeni na wyłudzenie swoich danych. 88% z nich twierdzi, że wie, jak rozpoznać fałszywą informację z banku. A 69% jest pewna tego, że podczas zakupów internetowych z łatwością unikną wszelkich pułapek zastawionych przez cyberprzestępców.
Zderzenie z rzeczywistością
Tak to wygląda, jeśli chodzi o deklaracje. Pytanie, czy większa świadomość oraz pewność swojej wiedzy i umiejętności przekładają się w jakiś sposób na rzeczywistość? Tu nie wygląda to już tak dobrze. Jedną z podstawowych zasad zachowania bezpieczeństwa swoich danych w sieci jest regularna zmiana używanych w Internecie haseł. Tymczasem z przeprowadzonego badania wynika, że pomimo wysokiej świadomości zagrożenia, tylko 18% Polaków zdecydowało się na taki ruch. Jeszcze mniej, bo zaledwie 8% z badanych, przyznało, że usunęli swoje konta w serwisach, z których dawno nie korzystali. Uruchomienie dodatkowych programów blokujących spam na urządzeniach, których używają na co dzień zadeklarowało wyłącznie 21% badanych. Z resztą to iluzoryczna ochrona, ponieważ większość z nich korzysta z wersji próbnych lub darmowych. Wychodzi więc na to, że pomimo szumnych deklaracji, w sytuacji zagrożenia, niewiele się zmieniło.
– Jeżeli nie wiemy, kto i w jakim stopniu ma w Internecie dostęp do informacji na nasz temat, stajemy się łatwym celem dla oszustów, którzy tylko szukają takich okazji. Dlatego bardzo ważne jest, by regularnie zmieniać hasła do swoich kont oraz ograniczać miejsca, w których udostępniliśmy nasze dane do minimum. Z przeprowadzonego badania wynika, że pomimo świadomości zagrożenia, wśród użytkowników Internetu wciąż przeważa myślenie na zasadzie – mi na pewno nie przytrafi się coś takiego. To może się zemścić, ponieważ pierwszym krokiem do popełnienia przestępstwa jest uśpienie czujności potencjalnej ofiary. Z doświadczenia wiem, że z konsekwencjami wycieku danych możemy mierzyć się nawet kilka lat po tym, jak przestępcy weszli w ich posiadanie. Stąd bardzo ważne, by zachować czujność i odpowiednio się zabezpieczyć – ostrzega Bartłomiej Drozd z serwisu ChronPESEL.pl, partnera Krajowego Rejestru Długów.